Po nowy licznik, mapę i kebab, a później godzina W
Sobota, 1 sierpnia 2009 Kategoria Na poziomie
Km: | 68.13 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:14 | km/h: | 21.07 |
Pr. maks.: | 41.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Poziom | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po drodze na Bemowo, gdzie miałem odebrać licznik sigma i sensor kadencji kupione na allegro kupiłem jeszcze koszyczek bidonu dla Kasi. W sklepie rowerowym, gdzie kupowałem ten koszyczek przywitali mnie okrzykiem: O, znowu jakiś kosmita przyjechał, a właściciel serwisu koniecznie chciał się przejechać, ale nie sięgał do pedałów. ;-) Stamtąd pojechałem do Empiku na nowy Świat, gdzie kupiłem atlas samochodowy Polski (najdokładniejszy, jaki się zmieści w moim mapniku o wymiarach 24x28cm, czyli w skali 1:250 000, 1cm - 2,5km) oraz rowerowy atlas Warszawy i okolic z mapami topograficznymi. Atlas Polski dostałem ze zniżką 15%, bo był z ekspozycji ;-). Następnie pojechałem na Nowy Świat na kebab, który zjadłem w towarzystwie harcerzy i gołębia, który chodził najpierw po krześle przy moim stoliku, a potem po samym stoliku ;-) Po kebabie zapitym Colą pojechałem pod remizę na Modlińskiej, gdzie strażacy przed szykowali się do upamiętnienia godziny W, a jeden z nich przymierzał się do pozioma. Po godzinie W przejechałem na drugą stronę modlińskiej i ze znajomym rowerzystą uporządkowaliśmy barierki wygradzające pas ruchu ul. Modlińskiej pełniący funkcję chodnika, które kierowcy pospychali na bok.